# PIENIĄDZE SZCZĘŚCIA NIE DAJĄ?

"Pieniądze szczęścia nie dają". Chyba wszyscy znamy to przysłowie, tak chętnie powtarzane przez nasze mamy, babcie, nauczycieli w szkole...
Kiedyś myślałam podobnie, ale dziś pozwalam sobie nie zgodzić z tym powiedzeniem.

Pracowałam za 400 zł miesięcznie i 3000 zł miesięcznie.  

Parafrazując "Wilka z Wall Street" - stawiałam czoła problemom mając 10 zł w kieszeni i mając 3000 zł w kieszeni. I cholera jasna - zdecydowanie wolę to robić mając te 3000 zł. 

Pieniądze to komfort
Pieniądze to niezależność

Komfort, niezależność i elastyczność to szczęście - i właśnie dlatego nie zgadzam się z powyższym porzekadłem, a wręcz uważam je za krzywdzące. Zwłaszcza dla kobiet.

Oczywiście, że są rzeczy ważniejsze, takie jak zdrowie (chyba najcenniejsze), czy rodzina. 
Jasne, że nie zaprzedałabym duszy diabłu za" szóstkę w totka". 
Jestem za to zwolenniczką mądrej pracy, mądrego oszczędzania i mądrego inwestowania.  

Stąd właśnie pomysł na projekt "Girls just wanna have fund$", którego zadaniem jest poodejmowanie tematyki finansów osobistych kobiet, ich szeroko pojętego rozwoju (bo za tym idzie wyższe wynagrodzenie), oszczędzania i inwestowania.  

Dlaczego uważam, że mam wiedzę i doświadczenie, by dzielić się swoimi spostrzeżeniami
i wskazówkami? 

Ano dlatego, że:

 pierwsze pieniądze zaczęłam zarabiać i oszczędzać jako dziecko - pracując przy wakacyjnych zbiorach malin u wujka

▶ zaczęłam  zarabiać na swoich pomysłach już w podstawówce, co pozwala mi myśleć o sobie jako o osobie przedsiębiorczej 
W wieku 7/8 lat sprzedawałam (za 10-20 gr) w szkole bransoletki z wełny, które nazwałam roboczo "bransoletkami przyjaźni"  - koleżanki były zachwycone i wszystkie "psiapsióły" chciały je mieć. ;)

▶ moje wszystkie pieniądze z "osiemnastki" musiałam oddać rodzicom na zakup węgla, a  
 w szkole policealnej, gdy wszyscy szli na długiej przerwie do "Maca", ja nie miałam nawet tych cholernych 2 złotych na obwarzanka, więc... zostawałam w klasie coraz bardziej alienując się (nie do końca świadomie) od grupy

 gdy kończyłam studia licencjackie, jednym z warunków zaliczenia był udział w wycieczce zagranicznej - a ponieważ mnie nie było stać na nią (a tym bardziej nie miałam wsparcia rodziców) - musiałam wyciągnąć tą kwotę z karty kredytowej (mój pierwszy, jedyny i mam nadzieję, że ostatni kredyt jaki wzięłam).

 moje długotrwałe bezrobocie, a co za tym idzie brak stałego dochodu (i wieczny debet na karcie) omal nie zakończyło się dla mnie tzw. krokiem ostatecznym (to cud, że żyję)

 dwa razy w swojej karierze zawodowej z dnia na dzień traciłam pracę
 i gdyby nie to, że wiedziałam jak oszczędzać mądrze, pewnie znów mogłaby przypałętać się depresja, a wraz z nią inne rzeczy
Za pierwszym razem było to przeniesienie firmy do Macedonii - bo taniej, za drugim bankructwo pracodawcy - żeby było ciekawiej na pół godziny przed początkiem mojego urlopu.

 umiem wyszukać ciekawe formy inwestowania, czy "dorobienia sobie" 
Nie - żadnych MLM-ów i SCAM-ów - delikatnie mówiąc nie jestem zwolenniczką ani jednych, ani drugich. 
Mocno natomiast wierzę, że każdy posiada zasoby i talenty, które może wykorzystać do powiększania swoich dochodów, czy też budowania zaplecza finansowego

Komentarze